www.angliki.fora.pl

CEZAR

Witam jestem świeży i bardzo prosiłbym o porade w Wielkim problemie -może niekoniecznie w tym temacie ale nie było podobniejszego.
Otóż kolega sprzedał pasata po przekładce [sam nim jezdził 3 lata] i to auto na 11 dni przed koncem roku od kupna zapalił się - rzeczoznawca wycenił reszte na 2,5-3 tys. a nie opłaca się go remontować.
Oraz stwierdził błąd w elektryce przekładkowej coś jak;złe połączenia etc.
To jak auto jezdziło 4 lata a u nowego właściciela zrobiło 40 tys. km. przez ten prawie rok ?
Co teraz ugoda i oddanie 15 tys. czy walka dalej ?
Bardzo proszę o pomoc ,może ktoś miał podobny problem?
Słowem pomocy ,gdzie i do kogo się zwrócić?

Malrena

Powiem ci kolego że prawdopodobnie znikome masz szanse na odzyskanie pieniedzy,skąd rzeczoznawca może wiedzieć jaka była przyczyna owego zapalenia sie auta ,skoro ono spłoneło?Weżmiesz drugiego rzeczoznawce on stwierdzi co innego,pod dokumentami które podpisywałeś w momencie kupna na pewno widniał napis( zapoznałem sie ze stanem technicznym pojazdu)i to na pewno sprzedający będzie sie tego trzymał.Jeszcze taka sprawa po takim czasie eksploatacji różne rzeczy moga stać sie z autem i wcale nie musi być to wina przekładki. Walcz masz do tego prawo i sąd rozstrzygnie gdzie leży wina Cool

divorski

I dlatego przekładki to jest kicz jakbyśmy wszyscy starali się o rejestracje angliczków ludzie mieliby mniej problemów tego typu.Ale polak mądry po szkodzie ja wolę poczekać i zarejestrować może już w pażdzierniku wyjaśni się sprawa rejestracji z którą ja walczę już dwa lata i doczekam się bez pseudo przekładki ale polacy lubią wydawać ciężko zarobione pieniądze na przekładki a ja pisałem że mój mecenas ma już kilkanaście spraw w sądzie z "warsztatami" przekładkowymi i żadnej jeszcze nie wygrał to oprócz przekładki jest następnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto pozdrawiam przekładańców.